Lody a sprawa polska
To zaskakujące, ale lody na naszych stołach zagościły powszechnie dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w okresie międzywojennym. Tuwim pisał w „Kwiatach polskich”: „Tradycja! Któż by nie pamiętał?/ Niedziela: lody i kurczęta”. W 100-lecie Niepodległości warto więc przypomnieć polski wkład w lodziarstwo.
2018-11-08, 15:19

Choć od 3 tysięcy lat jadają je Chińczycy, Arabowie w X wieku przekazali sekret produkcji sorbetów Sycylijczykom, zaś słynny renesansowy architekt i artysta, a z zamiłowania kucharz Bernardo Buontalenti, mrożąc kogel-mogel z mlekiem, stworzył lody we współczesnym wydaniu, to historia tego deseru w kraju nad Wisłą zaczęła się niewiele ponad 200 lat temu.

Najstarsza wzmianka o nich w języku polskim pochodzi od dyplomatów, którzy w XVII wielu odwiedzili Turcję i tam uraczono ich „delikatnymi sorbetami”.  Jako pierwszy odnotował je w książce kulinarnej wydanej w 1783 roku Wojciech Wielądko. W słowniku wileńskim z 1861 roku występują jako gatunek konfitur. Wspomina o nich Andrzej Kitowicz, XVIII-wieczny pamiętnikarz i Adam Mickiewicz w XII księdze „Pana Tadeusza”.

Lody uchodziły za taki specjał, że częstowano nim nawet koronowane głowy. Najpierw pojawiają się na dworach. Na szlacheckich stołach lądują lody z form w  kształcie „harbuzów”, ryb, kiełbas i pałaców. Nakładało się je do filiżanek i spożywało łyżeczką. Etykieta nie pozwalała by zjadać rozpuszczone lody. To co upłynniło się na dnie, tylko niewychowane panny spijały ukradkiem. Lody wówczas dozwolone były od lat 18.

Na przełomie XIX i XX wieku, żeby serwować mrożony deser trzeba było mieć lodownię i odpowiedni sprzęt, najlepiej sprowadzony z Włoch. Do jego wyrabiania używano specjalnej maszynki do kręcenia lodów zwanej sorbetierą. Był to zazwyczaj drewniany cebrzyk, do którego wstawiano cynową puszkę, a między naczynia wsypywano lód z saletrą lub solą morską (co lepiej utrzymywało niską temperaturę). Żeby lody miały dobrą konsystencję trzeba było kręcić korbką maszynki w tempie 80 - 100 obrotów na minutę. Wymagało to sporej krzepy i było bardzo pracochłonne. Ochmistrzynie zarządzające dworami nie raz sarkały, że pół dnia pichcą deser, który pochłaniany jest w pięć minut.

Jedną z pierwszych receptur podała w 1880 roku Florentyna Niewiarowska w poradniku kulinarnym “Doświadczone sekreta smażenia konfitur i soków oraz robienia konserw, galaret, marmolad, lodów, wódek, likierów, nalewek, ratafij najrozmaitszych konserw owocowych w spirytusie i occie, owoców suszonych w cukrze i t.p”. Z lodami czekoladowymi radziła postępować tak:  

“Półtora ćwierci kila dobrej, waniljowej czekolady utrzeć na tarku i zalać gorącą śmietanką, której wziąć dwie kwarty. Mieszać ciągle zalewając, dopokąd się czekolada całkiem nie roztopi. Ubić dziesięć żółtek z pół kilem i ćwierć cukru miałkiego, wlać w to czekoladę, postawić na wolnym ogniu i mięszać ciągle łyżką dopokąd nie zgęstnieje, uważając bardzo, aby się nie zachorowało. Wtedy przecedzić, ostudzić dobrze, wlać do puszki, zamrozić i dalej postępować jak wyżej w uwagach o robieniu lodów podano”.

Florentyna Niewiarowska

Dużo przepisów na lody zanotowała też ikona i skandalistka polskiej kuchni Lucyna Ćwierciakiewiczówna, np. w popularnej książce z 1904 roku „365 obiadów”.

Lody podawano tylko w najlepszych kawiarniach. Upowszechniły się dopiero w okresie międzywojennym, kiedy latem na ulicach większych metropolii: Lwowa, Krakowa, Warszawy, Poznania pojawili się lodziarze z wózkami, z których sprzedawali tzw. „lody pospolite”, chłodzone w kubłach wypełnionych lodem. Dzisiaj nazwalibyśmy je rzemieślnicze. W latach 30. mała porcja kosztowała około 20 gr. (za 5 zł można było zjeść dobry obiad). Rożki jeszcze nie weszły do obrotu. Packę pakowano między dwa wafle. Smaków był naprawdę spory wybór. W latach 30. na rynek weszły też pierwsze lody produkowane fabrycznie. Miały kształt prostokąta, opakowanego w pergamin, na którym nadrukowany był charakterystyczny obrazek maszerujących pingwinów. Lody te, o smaku orzechowo – karmelowym, wzbogaconym o bakalie, miały nazwę „Pingwin” i produkowały je zakłady Fuchsa.

W latach PRL-u nadal schładza się deser lodem, który PGR-y przechowywały w słomie w magazynach. To wtedy pojawiły się kultowe produkty do dziś wspominane z sentymentem: tzw. lody z automatu, Calypso, Bambino czy melba w Hortexie. Wyróżniały się wyrazistym, śmietankowym smakiem.  

Do sentymentu tego nawiązała firma Lodziarz.pl, która wypuściła w tym roku na rynek LodyPRL.

- Technika wytwarzania lodów jest teraz oczywiście nieporównywalna, tak samo jak ich dostępność. Dzisiaj może sobie na nie pozwolić każdy – mówi Radosław Charubin, twórca takich marek jak Wytwórnia Lodów Polskich „U Lodziarzy”, Lody Bonano czy właśnie  LodyPRL. – Dwa stulecia to też wystarczająco dużo, by mówić już o rodzimej tradycji lodziarskiej, a nie odwoływać się ciągle do obcych.

Wytwórnia „U Lodziarzy”  wraca więc do typowo polskich smaków. Produkuje desery z nutą szarlotki czy sękacza, ma nawet propozycje regionalne jak np.  lody o smaku sera korycińskiego czy żubrówki.

- Taka dobrze przemyślana, zrekonstruowana  tradycja działa jak nowość. Zaciekawia, a jednocześnie jest swojska  – dodaje Charubin.  – Jednak bazą naszych deserów niezmiennie pozostaje to co w Polsce najlepsze. Już Ćwierciakiewiczówna kazała dawać do lodów  dużo świeżych jajek i dobrą, tłustą śmietankę. Tak robimy! U nas na Podlasiu mamy dostęp do tego typu produktów najwyższej klasy i to właśnie czyni nasze lody wyjątkowymi. Robimy więc lody, które Polacy uwielbiają, a których inni mogą nam tylko pozazdrościć ...

 

KONTAKT / AUTOR
Janusz Mroczkowski
CEO
Agencja Publicum PR
501 03 58 53
POBIERZ JAKO WORD
Pobierz .docx
Biuro prasowe dostarcza WhitePress
Copyright © 2015-2024.  Dla dziennikarzy
Strona, którą przeglądasz jest dedykowaną podstroną serwisu biuroprasowe.pl, administrowaną w zakresie umieszczanych na niej treści przez danego użytkownika usługi Wirtualnego biura prasowego, oferowanej przez WhitePress sp. z o.o. z siedzibą w Bielsku–Białej.

WhitePress sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za treści oraz odesłania do innych stron internetowych zamieszczone na podstronach serwisu przez użytkowników Wirtualnego biura prasowego lub zaciągane bezpośrednio z innych serwisów, zgodnie z wybranymi przez tych użytkowników ustawieniami.

W przypadku naruszenia przez takie treści przepisów prawa, dóbr osobistych osób trzecich lub innych powszechnie uznanych norm, podmiotem wyłącznie odpowiedzialnym za naruszenie jest dany użytkownik usługi, który zamieścił przedmiotową treść na dedykowanej podstronie serwisu.